WIEM, ÛE NIC NIE WIEM Pierwszym, który wypowiedziaî powyûsze sîowa, byî znany mëdrzec Kartezjusz. Sîowa te ôwiadczyîy o jego skromnoôci, mimo ogromnej (jak na owe czasy) wiedzy. Cytujâc go, wcale nie uwaûam, ûe to zdanie ôwiadczy o podobnej cesze mojego charakteru. Po prostu wydarzenia ostatniego miesiâca potoczyîy sië tak, ûe na liczne telefony od zaniepokojonych Czytelników jeszcze do dzisiaj zmuszony byîem odpowiadaê w ten sposób. Na szczëôcie dzisiaj juû coô wiem. Najwaûniejsze jest oczywiôcie to, ûe AMIGA ÛYJE! Nareszcie zakoïczyî sië tak stresujâcy nas wszystkich okres. I to zakoïczyî sië dobrze. Wszelkie prawa do Amigi wykupiîa niemiecka firma ESCOM! Decyzja sâdu na Wyspach Bahama "kazaîa" nawet, poniektórym grasantom internetowym, wyciâgaê wnioski o "machlojkach", jakie rzekomo kryîy sië za takim postanowieniem. Jednak nie naleûy sië wszëdzie doszukiwaê ôladów "spiskowej teorii dziejów". Prawda jest zdecydowanie bardziej prozaiczna. Po prostu Escom, podajâc swojâ ofertë, miaî pieniâdze udokumentowane, a pozostali dwaj konkurenci swe wyûsze stawki wziëli z sufitu. Ponadto Escom nie stawiaî ûadnych warunków, natomiast pozostali (mimo zapowiedzi, ûe bëdâ nowe Amigi) stawiali warunki. Miëdzy innymi zastrzegali sobie nawet prawo wycofania sië z "interesu", jeôli uznajâ go za nieopîacalny! A to juû na pewno byîoby dla Amigi gwoúdziem do trumny. Dziwi w tym wszystkim postawa pana Pleasance, który juû od dîuûszego czasu buïczucznie gîosiî, jakoby wygraî sprawë, a gdy przyszîo co do czego, okazaîo sië, ûe nie ma pieniëdzy. Jedynâ konkretnâ kontrofertâ byîo CEI, wspomagane przez znanâ i bogatâ firmë Dell. Oferta ta jednak zostaîa odrzucona ze wzglëdu na nieprawdopodobne warunki, jakie stawiaî ów kontrahent. W tym ôwietle moûe co najmniej dziwiê wynik rankingu gazety, którâ dotâd powaûaîem (Amiga Shopper), a która dysponujâc wynikami aukcji przyznaîa panu Pleasance tytuî "amigowskiej osobistoôci roku". Kumoterstwo? Staîo sië, jak sië staîo. Opisana sytuacja ma jednak i dobre strony. Po pierwsze wbrew plotkom, rozsiewanym po Internecie, Escom bëdzie inwestowaî w nowe technologie. Po drugie Escom jest obecny w Polsce, a zatem ewentualne dotarcie do nowych wîaôcicieli Amigi bëdzie îatwiejsze niû dotâd. Po trzecie po wykupieniu sieci sklepów Thorn EMI tenûe Escom dysponuje bardzo szerokâ sieciâ handlowâ. Po czwarte, wedîug nie potwierdzonych jeszcze wiadomoôci, Escom ma zamiar, produkujâc Amigi, jednoczeônie budowaê pomost pomiëdzy Amisiâ a pecetem. Po piâte wreszcie, w odróûnieniu od ôp. CBM, Escom zawsze profesjonalnie podchodziî do kontaktów z prasâ. Nie mieliômy zatem najmniejszych kîopotów z szybkim uzyskaniem potrzebnych informacji. Mamy nadziejë, ûe tak bëdzie zawsze. Co z tego wynika? Po pierwsze duûe rozszerzenie rynku, co musi zaowocowaê nowymi, lepszymi programami i grami (byê moûe wreszcie te ostatnie zacznâ wykorzystywaê koôci AGA). Po drugie, aby rozwinâê i wypromowaê nowe modele, potrzebne sâ pieniâdze. Jak je zarobiê? Produkujâc coô, co îatwo i dobrze sië sprzeda. Bëdâ to trzy podstawowe modele Amigi (A600, A1200, A4000), a takûe legendarny juû C64! O reszcie poczytajcie w aktualnoôciach, które tym razem wyglâdajâ nieco inaczej niû zwykle. Skoro juû mówimy o pieniâdzach, Escom jest firmâ niemieckâ, i to takâ, która zdobyîa rynek dziëki wyjâtkowo niskim cenom. Gdyby w przetargu zwyciëûyî pan Pleasance lub CEI, ceny nowo produkowanych Amig byîyby znacznie wyûsze. A zatem, wbrew ûyczeniom fanatyków peînej niebieskoôci komputerowego ôwiatka -- Amiga ûyje i ûyê bëdzie. Byîem o tym przekonany juû od pierwszego telefonu, przynoszâcego "hiobowâ" wieôê o bankructwie Commodore. W Amigë wierzyliôcie takûe Wy, Nasi Czytelnicy, i za to Wam serdecznie dziëkujë. I tym optymistycznym (po raz pierwszy od dîuûszego czasu) akcentem chciaîem zakoïczyê wstëpniak, zachëcajâc do przeczytania tego i kolejnych (my sië nie powiesimy, chyba ûe z rozpaczy, jeôli przestaniecie nas kupowaê, a na razie trendy sâ odwrotne) numerów Magazynu AMIGA. Niestety, nie daîo sië uciec od genialnych pomysîów naszych równie genialnych polityków. Przyjaciel Piwa -- Halber (obecnie SLD) z niejakim profesorem Michalskim opracowali "Prawo prasowe", w myôl którego dziennikarz musi mieê skoïczone studia wyûsze i zdaê egzamin na wiernoôê Jedynie Sîusznej Partii. Redaktor naczelny musi natomiast mieê staû na stanowisku z korzeniami w PRL-u (o studiach w tym wypadku ww "prawo" nie wspomina). Nie stosujâcy sië bëdâ karani. Nie moûna lekcewaûyê tego poronionego pomysîu, przy którym regulamin zakîadów karnych o obostrzonym rygorze wydaje sië byê bajeczkâ dla grzecznych dzieci. Studiujâcy w wiëkszoôci redaktorzy Amigi nie speîniajâ tego "prawa", przy którym wyszydzana przez nas Ustawa o innych prawach wydaje sië arcydzieîem geniuszu prawniczego. Rzâdzâca koalicja wielokrotnie bowiem pokazaîa, ûe ma gdzieô Konstytucjë i prawo, o ile tylko nie zgadza sië ono z ich partykularnymi interesami. Przegîosujâ zapewne i "to", aby na stoîkach pousadzaê swoich. I nie jest dla mnie ûadnym pocieszeniem, ûe znajdë sië w ciekawym towarzystwie (redaktorzy naczelni najlepszych i najpoczytniejszych gazet w Polsce majâ staû krótszy niû wymagane 10 lat). Nie naleûy jednak zaîamywaê râk. Zawsze istnieje moûliwoôê zejôcia do podziemia. My, Polacy, mamy w tym doôwiadczenie. Marek Pampuch