ORÎY DO BOJU! Pewni zapaleni turyôci udali sië onegdaj na wycieczkë górskâ w okolice Czorsztyna i zauwaûyli ûe w miejscu znanej im uroczej doliny znajduje sië doôê potëûne jezioro. Zaintrygowani tym faktem zapytali siedzâcâ nad brzegiem jeziora zapîakanâ gaúdzinë, co teû takiego sië staîo? - Îo Jezusicku, toz to wzieli i tyn coîy zbiurnik napeînili, a nos ciepnyli do betunowych bunkrów (gaúdzina miaîa na myôli zapewne tak zwane Nowe Maniowy) Turyôci oswoili sië z widokiem, lecz zaintrygowaî ich poruszajâcy sië po gîadkiej tafli w të i z powrotem góralski kapelusz z muszelkami. A to co? - Panocku, to jest mój gupi chop. On mówi, ze mo tyn coîy zbiurnik w rzyci, i dalej bendzie îoroî. Anegdota ta doskonale pasuje do obecnej sytuacji. Wbrew przypuszczeniom gazda wcale nie byî taki gîupi. Wiedziaî, ûe bez wzglëdu na to co sië stanie -- i tak bëdzie musiaî wykonaê swojâ robotë. Wstëpniak ten z koniecznoôci piszë przed targami CeBIT, na których ma wszystko sië rozstrzygnâê. Róûni czarnowidze krakajâ, ûe juû sië rozstrzygnëîo wczeôniej. Byê moûe majâ racjë, niemniej stwierdziîem, ûe tak jak góral z otwierajâcej wstëpniak przypowieôci -- naleûy przestaê sië przejmowaê i dalej robiê swoje. Bo wîaôciwie czy jest sens traciê nerwy na przejmowanie sië najróûniejszymi róûne sprzecznymi plotkami? Najstarsi górale (przepraszam dotkniëtych tym porównaniem wiernych Czytelników) pamiëtajâ zapewne ûe we wstëpniaku do pierwszego numeru Amigi znalazîa sië informacja o zaprzestaniu produkcji A500. No i co? Poczciwa piëêsetka nadal trzyma sië, przynajmniej u nas, bardzo dobrze i nadal do jej krwiobiegu dostarczane sâ ôwieûe soki (chciaîem powiedzieê programy, a nawet i sprzët). A przecieû minëîo od tego czasu ponad dwa i póî roku. Cóû z tego, ûe najbardziej pazerni, i najmniej odporni nerwowo, wykruszajâ sië? Na ich miejsce przychodzâ nowi, nie gorsi. I to w sytuacji, gdy nadal wszystko jest zawieszone. Oczywiôcie nie ma powodów, aby podskakiwaê do góry z radoôci, niemniej nie naleûy takûe upadaê na duchu. Tymczasem "stawka wiëksza niû ûycie" (Bruner, ty ôwinio - rulez!) powoli dobiega koïca. Pan Pleasance twierdzi, ûe pod koniec grudnia wpîaciî pieniâdze, czëôê likwidatorów to potwierdza, konkurencja zaô i reszta likwidatorów -- zaprzecza. Jedno jest pewne. Jak pokazujâ liczne przykîady z dalszej, bliûszej i najbliûszej przeszîoôci -- stan zawieszenia -- bez wzglëdu na to, co róûni szaleni ludzie nabrojâ nie moûe trwaê wiecznie. Dlzczego to jednak trwa tak dîugo? Nie wiecie? To proste. Prawnicy wynajdujâ bowiem najróûniejsze przeszkody formalne by wszystko trwaîo jak najdîuûej -- bo wówczas wezmâ wiëcej pieniëdzy. Bez wzglëdu na to co sië stanie -- nie naleûy jednak przejmowaê sië szaleïcami i robiê swoje. Zgodnie z tym, co napisaîem -- redakcja Magazynu AMIGA bëdzie walczyê do koïca. Mam nadziejë ûe w tym pomogâ nam nasi wierni Czytelnicy, którzy w nas nie zwâtpiâ. A jeôli sytuacja spowoduje , ûe Wydawnictwo LUPUS postanowi podziëkowaê za wspóîpracë -- zejdziemy do podziemia. Wspomogâ nas w tym bracia ze Wschodu, którzy nie oglâdajâc sië na "ustawy o prawie..." juû od pewnego czasu wziëli w swoje rëce chaîupniczâ produkcjë Amig, w tym takûe z ukîadami AGA (to wcale nie kawaî primaaprilisowy). Jak pokazujâ ostatnie zagrywki polityczne (choêby na froncie pod tytuîem: Na ZSL "Nie ma mocnych"...chyba ûe sië znajdâ) -- wszystko jest moûliwe. Takûe i w dziedzinie Amigi, gdzie podjazdowe walki miëdzy p. Pleasance, a p. Amorem do zîudzenia przypominajâ polskie qui pro quo z poîowy lutego. Nie naleûy zatem traciê nadziei, o której tylko ludzie bezdennie gîupi mawiajâ ûe jest ich matkâ. Nie jest teû niestety kawaîem podwyûka ceny Magazynu AMIGA. Trzymaliômy sië dîuûej niû jakakolwiek inna polska gazeta -- od paúdziernika 1993. Mam nadziejë, ûe ten niewielki wzrost ceny udaîo nam sië zrekompensowaê. A czym? Obejrzyjcie dokîadnie numer (nie musicie w tym celu nawet go czytaê). P.S. W zwiâzku z powagâ sytuacji postanowiliômy, ûe w tym roku numer kwietniowy bëdzie ômiertelnie powaûny. Jedyny kawaî primaaprilisowy zamierza zrobiê Wam (i nam teû) drukarnia twierdzâc, ûe numer kwietniowy "na pewno" zostanie wydrukowany z poczâtkiem miesiâca. Poûyjemy -- zobaczymy. Marek Pampuch