Komputer Expo'95 ---------------- SZPITAL NA PERYFERIACH Gdy przeczytaīem, pod czyim Wysokim Patronatem majā siė odbyź jubileuszowe, dziesiāte juū, warszawskie targi Komputer Expo'95, wiedziaīem, ūe nie moūe to byź impreza udana. I rzeczywiōcie. Targi, które odbyīy siė w dniach 24-27 stycznia 1995 roku w Warszawie, byīy zdecydowanie najgorszā imprezā tego typu, jakā zdarzyīo mi siė oglādaź, a widziaīem ich juū kilkadziesiāt. Marek Pampuch Oczywiōcie nie ma sensu porównywanie warszawskich targów z hanowerskim CeBIT-em, ale tegoroczny Komputer nie dorastaī nawet do piėt odbywajācemu siė u naszych poīudniowych sāsiadów Invexowi. Ba, targi poōwiėcone zabawkowemu i zawieszonemu w próūni komputerowi Amiga (Kolonia czy Londyn) byīy wiėksze i zdecydowanie lepiej zorganizowane. Mimo szumnych zapowiedzi -- na targach nie znalazīo siė wspólne stoisko firm amigowskich. Jedynie TSS w ostatnim momencie dokleiī siė (innego wyjōcia nie byīo) do stoiska Super Memo World i na dwóch Amigach 1200 prezentowaī caīy swój, imponujācy trzeba przyznaź, dorobek. Ostatnia, trzecia Amiga na mokotowskim stoisku Wydawnictwa LUPUS sīuūyīa do wyōwietlania prezentacji wykonanej na Scali. Licznie odwiedzajācy imprezė fani Amigi mogli czuź siė nieco zawiedzeni. Oprócz wspomnianej oferty TSS-u mogli bowiem nabyź jedynie trzy ksiāūki Wydawnictwa LUPUS o Amidze i archiwalne numery Magazynu. Wbrew bowiem solennym zapewnieniom drukarnia w Pile po raz kolejny zawaliīa termin i zamiast obiecanego pierwszego dnia targów -- Magazyn AMIGA pojawiī siė dopiero trzeciego dnia. Czytelników informujė, ūe takie postėpowanie nie ujdzie bezkarnie. Ci zaō, którzy na targach siė nie pojawili -- nie majā czego ūaīowaź. Kretyļski termin, horrendalnie wysokie ceny, fatalna organizacja, ōcisk, nie dziaīajāce telefony publiczne (co w poīāczeniu z brakiem telefonu majācego "wyjōcie na miasto" daje doskonaīe ōwiadectwo o organizatorach), niegrzeczni, a na Mokotowie wrėcz chamscy bramkarze (specjalne pozdrowienia dla Pana w zielonej marynarce, który wbrew obowiāzkowi nie miaī nawet plakietki identyfikacyjnej) i wiele innych czynników powoduje, ūe co roku z udziaīu w tej zabawie rezygnujā znane i uznane firmy. Od dwóch lat jest to DHI, w tym roku zabrakīo równieū ICL-a, IBM-a, Hewlett Packarda. Jednym sīowem, impreza staje siė peryferyjnā wystawkā. Nie inaczej byīo i w tym roku. Wīaōciwie poza stoiskami ATM i debiutujācego ponownie w Polsce Philippsa oraz stoiskiem Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie promowano akcjė Internet dla szkóī (na marginesie -- wszystko wskazuje na to, ūe w 1995 roku z Internetu bėdā mogli korzystaź licealiōci z Warszawy, Katowic, Krakowa i Zielonej Góry), nie byīo zupeīnie NIC, co mogīoby zainteresowaź fanatyka komputerów (niekoniecznie Amigi). Prawie identyczne jak przed rokiem usytuowanie i wyglād stoisk, absolutny brak nowoōci -- stwarzaīy zīudzenie, ūe czas zatrzymaī siė w miejscu. Nie inaczej byīo na Mokotowie. Tu muszė zauwaūyź, ūe w odróūnieniu od ubiegīego roku komunikacja na trasie PKiN -- Centrum Targowe Mokotów byīa absolutnie bez zarzutu. Czėsto podjeūdūajāce, wygodne autobusy z dobrymi kierowcami dowoziīy chėtnych na miejsce w bardzo krótkim czasie. Na Mokotowie jednak, jak to na peryferiach, spokój, cisza, niewiele ludzi -- maniery bramkarzy natomiast peryferyjne. Dochodziīo do tego, ūe rano wczeōniej byli wpuszczani odwiedzajācy niū wystawcy! Na zwracanie uwagi reagowali natomiast w taki sposób, ūe byīem ōwiadkiem, jak co wraūliwsze "wystawczynie", aū siė popīakaīy. Jednym sīowem peryferyjne targi na peryferiach stolicy. Ktoō tu nie dorósī do organizacji. Wiecie juū zatem, skād peryferia w tytule. A szpital? Jakiō nieuchwytny wirus krāūācy w powietrzu spowodowaī, ūe wszyscy czīonkowie redakcji Magazynu AMIGA, przebywajācy na tej imprezie, zīapali ciėūkā grypė. Oprócz wspomnianej wystawy (bo targami nawet przy najlepszych chėciach trudno to nazwaź) odbyīo siė szereg spotkaļ i konferencji prasowych. Dowiedzieliōmy siė miėdzy innymi, ūe 90% (wg BSA) wzglėdnie 62% (wg sfer rzādowych) oprogramowania uūywanego przez urzėdy administracji paļstwowej to produkty nie licencjonowane. Smaczku dodaje fakt, ūe urzėdy MSW (czyli ci, których funkcjonariusze najzacieklej goniā dzieci handlujāce programami na gieīdach) odmówiīy podania danych na ten temat. Czyūby miaīy same coō na sumieniu? Kolejnym przyczynkiem do zaōciankowoōci imprezy byīo szumnie reklamowane wrėczanie nagród InfoStar'95. Miaī to robiź niejaki Pawlak, skoro jednak nie zwyciėūyī jego kumpel Paweī Z. -- premier wyrėczyī siė Carem. Laureatem w dziedzinie popularyzacji informatyki zostaī (po raz drugi) pan Wacīaw Iszkowski. Ciekawe, ilu Czytelnikom mówi coō to nazwisko. Moim skromnym zdaniem popularyzator powinien byź ogólnie znany. Cóū bowiem z tego, ūe jest Prezesem Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji? Co ta izba spopularyzowaīa? Dodatkowo laureat, jako laureat poprzedniego konkursu, zgodnie z regulaminem zasiadaī w jury. I po co komu taki konkurs? Po to, aby samemu sobie przyznaź nagrodė? Moūna by byīo dīugo mnoūyź podobne przykīady. Szkoda jednak na to miejsca w szanujācym siė amigowskim magazynie. Jedno jest pewne. Na przyszīorocznej imprezie w Warszawie mnie nie zobaczā. To dobre dla ludzi o aparycji, manierach i jėzyku magazyniera GS-u (a takiego czīowieka zobaczyīem wōród otwierajācych imprezė i to na najwaūniejszym miejscu).