WSZYSCY JEDZIEMY... Od pewnego czasu drëczy mnie pewna myôl: dlaczego tak zwana "polska scena" stoi caîy czas w miejscu i drepcze w kóîko, nie ruszajâc sië naprzód. Zauwaûcie, ûe jesteômy (scena) w koïcu tylko grupâ amatorów. Jasne, ûe ci amatorzy, bywajâ czasami naprawdë dobrzy, czasem i lepsi od pseudozawodowców, ale co z tego? Miklesz/Damage W o ileû lepszej sytuacji sâ na przykîad ludzie zajmujâcy sië programowaniem, grafikâ czy muzykâ na innych komputerach (powiedzmy prosto z mostu, na blaszanych). W tamtym ôwiecie, nawet jeûeli jesteô cieïki, to i tak wszystkie kursy i studia, zrobiâ z Ciebie, moûe nie geniusza, ale wyuczonâ miernotë, która jednak swoje parënaôcie baniek w byle firmie co miesiâc dostanie. Staniesz sië ograniczonâ maszynkâ do wykonywania okreôlonych operacji, ale bëdziesz miaî kasë. A co ma powiedzieê amigowiec? ...Koderzy. Zacznë od nich, gdyû sam mam czelnoôê zaliczaê siebie do tej grupy ludzi. Wiëkszoôê koderów zdobyîa swojâ wiedzë metodami absolutnie amatorskimi, lecz mimo wszystko i tak sâ oni w najlepszej sytuacji. Klasyczny niebieskoklapkowiec ma do dyspozycji informatyka w szkole, który choê sam jest zazwyczaj "cieniasem" i jakby miaî Amigë i kodowaî, to z takâ wiedzâ nie zîoûyîby nawet intra, lecz za to moûe dowolnego delikwenta wypromowaê, podesîaê do specjalisty, wciâgnâê go w olimpiadë, itd. Póúniej na chëtnego wiedzy pecetycznej osobnika, czekajâ studia informatyczne i praca w firmie, gdzie bëdzie pisaî kolejny program do ksiëgowoôci w kliperze, lub jak jest bardziej ambitny, to jakiô arkusz lub bazë danych dla pîac przedsiëbiorstwa. Gdzie w tym ôwiecie moûe sië znaleúê amigowy koder, który zazwyczaj zna swój komputer od podszewki i jakby miaî motyw (czytaj: ktoô by mu zapîaciî), to pisaîby programy zginajâce w póî wszystkich "blaszanych". Sam w tym momencie wybieram sië na studia i juû wiem, ûe w najlepszym wypadku bëdë pisaî kolejne programy w Pascalu lub C, do obliczania czegoô, lub tworzyî skomplikowane algorytmy, których i tak w ûyciu nie zastosujë. Natomiast caîa moja wiedza o Amidze pójdzie w gwizdek, tylko dlatego, ûe jest ona po prostu NIEPRZYDATNA i NIEPOÛÂDANA w pecetowym ôwiecie. Koder moûe, owszem, ûyê z pisania gier lub uûytków, lecz ilu z nich jest w stanie otworzyê prawdziwâ, stojâcâ na jakimô poziomie, firmë? I na pewno nikt mu w tym nie pomoûe, bo pecetyczni nie majâ w tym ûadnego interesu, a amigowcy i tak dalej bëdâ ciupaê w gierki, bâdú to "jaraê" sië nowymi demkami, a nie pomyôlâ, ûe ktoô je musi przecieû pisaê. Scena jest OK, friendship rulez i tak dalej, ale w pewnym momencie trzeba bëdzie z czegoô ûyê. I co wtedy? ...Grafik. Ten jest jeszcze w miarë przyzwoitej sytuacji. Nie ma on szans na zaîoûenie firmy piszâcej gry lub programy uûytkowe, jak koder, lecz zawsze moûe przecieû poszukaê pracy w jakiejô stacji telewizyjnej. Oczywiôcie "fory" majâ tu ray-tracerzy. Lecz dlaczego blaszanych uczâ, jak obsîugiwaê Corela, a nas nikt nie nauczy, NASZYCH programów. Do tego dochodzi jeszcze przekonanie pecetologów (wynikajâce z kompleksu, ûe PC nadaje sië do wszystkiego. Ostatnio przeczytaîem artykuî "blaszanego", w którym udowadniaî on, ûe multimedia to albo pecet, tyle ûe za parë lat, bo na razie jest zbyt wolny, albo drogie stacje robocze i graficzne. A gdzie Amiga? Wôród konsol do gier i liczydeî... ...Muzyk. Scenowi muzycy majâ juû kompletnie "przechlapane". Ani nie majâ zbyt wielkiej szansy na pisanie muzyki za pieniâdze, chyba ûe do gier, ani teû firma Commodore nie rozpieszcza ich czterema kanaîami po osiem bitów. I o ile w wypadku grafika liczy sië przede wszystkim talent, to muzyk, aby pisaî muzykë zgodnie z jakimiô reguîami, musi mieê sporâ wiedzë. Bez porzâdnych instrumentów klawiszowych moûe najwyûej wykorzystywaê sample z innych utworów, a pograê moûe sobie ewentualnie na drumli. Pociesza mnie jedynie to, ûe przynajmniej swapper byê moûe znajdzie pracë na poczcie... Za póîtora baïki miesiëcznie -- akurat starczy na paczkë dysków. Kiedy tak piszë ten tekst, to robi mi sië coraz smutniej, bo jakoô nie widzë moûliwoôci wyjôcia z tego doîka i wiem, ûe kiedyô trzeba bëdzie poûegnaê sië z Amigâ i kupiê z obrzydzeniem i ze îzami w oczach blaszanego. Im dalej zagîëbiam sië w scenë, tym bardziej czarno jâ widzë. Jeûeli ktoô bëdzie chciaî wyraziê swojâ wîasnâ opinië lub przedstawiê jakiô sposób na wyzwolenie sië z amatorszczyzny, to bëdë mu wdziëczny. Kiedy spojrzeê na ôwiat peceta lub jabîuszka, widaê wspaniaîâ organizacjë, wysokâ kulturë oferowanych produktów i peîny serwis, w razie kîopotów. I choêby sprzedawany program byî totalnym shitem (a tak jest w 95 procentach wypadków), to i tak reklama zrobi swoje! Natomiast, co my robimy, aby sytuacjë zmieniê? Gryziemy sië, ûe X zrobiî to, a Y tamto, zamiast wziâê sië "do kupy". Ludzie! Pomyôlmy i spróbujmy jakoô uprofesjonalniê naszâ wspaniaîâ robotë. Dlaczego walczymy ze sobâ? Przecieû "Wszyscy jedziemy na tym samym wózku"...