Chwila dla Debila -issue 1-by Backstreet Girls Overview

Nieocheblowana bajka o Pinokiu

by Soczek

Bardzo dawno temu, gdy mężczyźni chodzili z długimi włosami, gdyż o firmie PolSilver nie było jeszcze słychać a chęć rozbicia atomu skryta była głęboko w nierozwiniętej jeszcze ludzkiej wyobraźni ludziom było trochę strasznie nudno. Mężczyźni pracowali jako drwale a kobiety pełniły funkcję żon drwali. Żony te w wolnych chwilach rodziły dzieci, których imiona ze względu na ogra- niczony zasób dprowadzały się do dwóch podstawowych - Jasia i Małgosi. Należy uwzględnić fakt, że w tym okresie zanotowano wiele niewyjaśnionych zaginięć wśród tych dzieci. Tak więc drwale mieli pełne ręce roboty po robocie, aby zapełnić braki. I wtedy pewien drwal o imieniu Geppetto wpadł na genialny pomysł. Całą noc skubał, dłubał aż wydłubał najpierw kozę a potem synka. Owy synek był trochę bardzo sztywny, ale to za sprawą tego, że był drewniany. Geppetto był szczęśliwy. Taboret mu lepiej wyszedł ale to nie przeszkadzało mu pokochać synka. Nazwał go Pinokio, gdyż nic bardziej sensownego nie przyszło mu wtedy do głowy. Pinokio rósł, rósł aż zaczął próchnieć. Wtedy po- stanowił, że pójdzie do pracy, gdyż potrzebował pieniędzy na środki do higieny osobistej.

P: A niech to wszystko cholera weźmie! Jak tak dalej pójdzie to zapuszczę tu korzenie! Już korniki zaczynają dobierać się do mojej du... tyłka!
Tak dalej być nie może. Geppetto, idę do pracy!
G: A gdzie ty mój biedny sękaczu chcesz pracować?
P: A gdzie mógłbym dostać pracę?
G: W tartaku, tartaku a jeśli nie to w tartaku.
P: Nie zaprzeczę, wybór bardzo urozmaicony. Lecz tartak to nie dla mnie. Już samo rąbanie drewna na podpałkę odbiło się głęboko w mojej świadomości.
G: Lepiej siedź w domu i nie odrywaj mi się od korzenia. Inni chłopcy w twoim wieku nie pracują tylko ładnie bawią się w lesie.
P: Zauważ, że oni nigdy z tego lasu nie wracają!
G: To może poszedłbyś ich poszukać?
P: O, tak zrobię! Czuję, że to moje powołanie!
G: Ja też coś czuję i wydaje mi się, że to są twoje skarpetki.
P: Nieważne, ojcze! W drogę, prawda jest gdzieś tam!

I poszedł nasz biedny Pinokio. Błąkał się po całym świecie aby dojść do Pa- canowa... o przepraszam, to nie ta bajka. I poszedł nasz biedny Pinokio szukać Jasia i Małgosi. W podróży sprawiał wiele kłopotu drwalom, gdyż co krok zako- chiwał się w jakiejś brzózce i trzeba go było siłą wyrywać ze szponów miłości, co bardzo opóźniało prace. I wreszcie Pinokio po długiej podróży, w której pąki na głowie zdążyły mu pięć razy zakwitnąć, doszedł do celu swojej po- dróży... do chatki starego Geppetta!!!

P: Geppetto?
G: Ach, to ty sukinsynu!
P: Ależ tato!
G: Nie mów do mnie tato, kiedy ja mówię do ciebie sukinsynu!
P: A więc to ty jesteś tą wredną czarownicą, która porywa Jasia i Małgosię! I zjada je na obiad!
G: Przyłapałeś mnie (he, he).
P: Ludzie cię za to pokażą!
G: A niech mnie pokazują. Zjesz może małe co nieco?
P: A czy to to małe co nieco ma rączki, nóżki i mówi "tata"?
G: Twój umysł nie przestaje mnie zadziwiać!
P: Jak możesz tak traktować te niewinne dzieci, które potrafią się tak słodko bawić, chociaż potem nie można ich domyć, które dają ci tyle radości gdy je przewijasz jak zejszczą się do łóżka, przez co płaczą całą noc i gdy pętają ci się pod nogami tak, że dostajesz świra i gdy dowiadujesz się, że w wieku siedmiu lat zaczynają palić papierosy...ee...a masz ketchup?
G: No pewnie. Z ketchupem najlepiej smakują!
P: No to chodźmy.

I po kilku takich obiadkach Pinokio z drewnianego pala stał się pięknym chłopcem i mógł wreszcie ustawić się na przyszłość. Założył własną restaura- cję, którą nazwał "Pod Jasiem i Małgosią" i był bardzo zadowolony, gdyż klienci przychodzili tłumnie do jego restauracji, czując w niej rodzinną atmosferę nie wiadomo dlaczego.

by Soczek


overview Overview overview