Dowcipasy - wieczór drugi ( i bynajmniej nie ostatni ). To znowu ja wróţka z garnuszka ( dobry stary gryps z audycji "Nie tylko dla orîów, a tak skoro juţ jesteőmy w nawiasie to nawiasem mówićc szkoda tego starego lecz jakţeţ dobrego sîuchowiska dla ludzi z poczuciem humoru). Dzisiaj przedstawię szanownym sîuchaczom kolejnć porcję dowcipów (dla mniej domyőlnych - kawaîów ), jak zwykle zaczerpniętych w większoőci z miesięcznika "Dowcip za dychę". Planowaîem w tym numerze zamiesieőciç... ( ale nie dokończę bo konkurencja czuwa (ciekawe jak się pisze "czówa"), a moţna TO będzie zamieőciç juţ w trzecim numerze PMM ). Ale do rzeczy drodzy kamradzi do rzeczy ( czy przypadkiem nie wzywaîem do rzeczy juţ w poprzednim numerze PMM, dziwne ale nie pamiętam ). ***** Komendant policji zwoîaî zebranie swoich podwîadnych i oznajmia: - Krćţy o nas wiele dowcipów, ale nie przejmujcie się tym. I tak 99 procent tych dowcipów jest niezrozumiaîych. ***** Policjant przesîuchuje podejrzanego: - Dlaczego nie wzywaî pan pomocy, kiedy bandyta zabieraî panu zegarek? - Baîem się otworzyç usta mam zîote zęby! ***** Po patrolu wraca policjant na posterunek i mówi: - Chîopaki, znalazîem granat! - O, cholera! Wyrzuç szybko to pioruństwo do pieca! Chcesz, ţeby nas pozabijaîo? ***** Wysoki rangć policjant wzywa dwóch podwîadnych. Pierwszemu wręcza 20 tysięcy i mówi: - Masz tu pienićdze, idű kupiç jakiő dobry samochód, zatankuj benzynę, a resztę moţesz wzićőç dla siebie. A ty - zwraca się do drugiego - idű do domu i sprawdű, czy cię tam nie ma. Policjanci salutujć i wychodzć z gabinetu. - Zwariowaî! - mówi pierwszy - Kaţe mi robiç zakupy, jakby nie wiedziaî, ţe dzisiaj wolna sobota! - Komplentny idiota! - przytakuje drugi. - Kaţe mi iőç do domu, jakby nie miaî telefonu i nie mógî sam sprawdziç! ***** Nauczycielka zadaîa uczniom napisanie wypracowania na temat: "Co mój tata robi po pracy?" Jasio, syn policjanta napisaî: "Mój tato po pracy bierze gazetę. Chyba idzie sraç, bo przecieţ czytaç nie potrafi..." ***** Policjant zatrzymuje przechodnia. - Proszę się wylegimi... wylemigi... wyligi... A zresztć, niech pan idzie do domu, mam dziő dobry humor! ***** Do slepu z artykuîami metalowymi wchodzi klient i pyta: - Ile kosztuje ten akordeon? - Dwieőcie tysięcy panie wîadzo. - Skćd pan wie, ţe jestem policjantem? - Bo to jest kaloryfer. ***** Dwaj policjanci wracajć z plowania na kaczki. - Wcićţ męczy mnie to pytanie... - Jakie, Franek? - Czy te kaczki lataîy za wysoko, czy moţe psa podrzucaliőmy za nisko? ***** - Dlaczego Karel Gott őpiewa, ţe laska jest nebeska? - Jak to dlaczego? Bo dţinsy farbujć! ***** - Panie doktorze, nie mogę piç tej wody "Zuber", bo strasznie mi się odbija jajami! - Dziwne! Powinno się panu odbijaç ustami! ***** - Dlaczego w Wćchocku męţczyűni chodzć w foliowych kalesonach? - Bo pod folić lepiej roőnie! ***** Lekarz narysowaî trójkćt i pyta pacjenta: - Co to jest? - Goîa baba! Lekarz narysowaî kóîko. - Co to jest? - Goîa baba! Lekarz narysowaî kwadrat i znów pacjent stwierdza: - Goîa baba! - Panie - nie wytrzymuje lekarz - pan jest erotoman! - Ja erotoman? A kto mi te wszystkie őwiństwa rysowaî? ***** - Panie kelner, poproszę jeden koniak przed bójkć! Kelner podaje. Goőç wypija i znów woîa: - Kelner! Jeszcze jeden koniak zanim się zacznie! Po pićtym z kolei kieliszku kelner pyta: - A z kim będzie ta bójka? - Z panem! Nie mam ani zîotówki! ***** - Jak wyglćda pingwin? - Jest biaîo-czarny i maîy. Będzie miaî z metr wzrostu... - Nie więcej? - Na pewno! - O Boţe, to ja chyba przejechaîem zakonnicę!!! ***** Do jednego mieszkania zapukaî komiwojaţer z bîyskotkami. Piękna pani domu oglćda zawartoőç walizy i wreszcie pyta: - Ile kosztuje ta broszka? - Dwa caîusy! - Dobrze biorę! A zapîaci mćţ, jak wróci z pracy... ***** - Dlaczego niesiesz ten cięţki worek z cementem na plecach? Nie lepiej wzićç taczki?!?! - Nosiîem teţ w taczkach, ale mnie kóîko gniotîo w plecy! ***** - Tatusiu co to jest? - Czarne jagody. - A dlaczego czerwone? - Bo jeszcze zielone! ***** - Czy stosowaî się pan do moich zaleceń - pyta lekarz pacjenta - i trzy razy dziennie popijaî te tabletki koniakiem? - Tak! - Dziwne, ale nie widzę poprawy! - Bo ja z tabletkami jestem dwa tygodnie do tyîu, a z koniakiem trzy tygodnie do przodu... ***** W tramwaju: - Wychodzi pani? - A panu? ***** - Panie doktorze w jakiej pozycji będę rodziç? - W takiej samej w jakiej nastćpiîo poczęcie. - Niech mnie pan nie straszy! Jak ja urodzę na tylnym siedzeniu samochodu z nogć wysuniętć przez okno? ***** Na jednej wyspie stoi czterech męţczyzn w róţnym wieku. Na drugiej wyspie opala się naga dziewczyna. - Pîyniemy do niej! - woîa dziewiętnastolatek. - Najpierw trzeba zrobiç tratwę! - dodaje trzydziestolatek. - Lepiej zorganizowaç îódkę! - radzi czterdziestolatek. - A po co? Przecieţ stćd teţ widaç! - mówi pięçdziesięciolatek. ***** Przed sćdem: - Dlaczego oskarţona strzeliîa do męţa z îuku? - Bo nie chciaîam budziç dzieci! ***** - Poproszę kalekę ze wschodu - mówi goőç do kelnera. - Przepraszam, nie rozumiem. Co pan zamawia? - Mówię wyraűnie: "KALEKĘ ZE WSCHODU"! - Takiego dania nie ma w karcie! - Jakţe nie ma? Przecieţ tu jest wyaţnie napisane: "Tatar z jednym jajem"! ***** - Gdzie pani mćţ? - Na pogrzebie. - A dîugo tam zabawi? ***** W szpitalu: - Panie doktorze jak się udaîa operacja? - Operacja? A nie miaîa to byç sekcja zwîok? ***** - Dlaczego pan, doktorze, co dziesićtego noworodka wali po gîowie? - pyta zaniepokojona pilęgniarka. - Bo cićgla sîyszę, ţe do policji brakuje ludzi... ***** W mieszkaniu dzwoni telefon. Sîuchawkę podnosi ojciec trzech dorastajćcych córek i sîyszy, jak ktoő ciepîym barytonem pyta: - Czy to ty, ţabko? - Nie, tu wîaőciciel stawu... ***** - Czy jest szampon? - pyta milicjant w drogerii. - Tak, ale tylko jajeczny... - To szkoda, bo chciaîem umyç wîosy! ***** Poskarţyî się Lucyfer Panu Bogu, ţe sobie nie moţe daç rady z Leninem. Dobry Pan Bóg zabraî Lenina z piekîa. Kiedy po jakimő czasie znów się spotkali, Lucyfer pyta: - No i jak tam Panie Boţe, sprawuje się Lenin? - Po pierwsze nie mów do mnie "panie", tylko TOWARZYSZU, a po drugie - naleţaîoby się powaţnie zastanowiç, czy Bóg naprawdę istnieje... ***** Wiewiórka spotyka zajćczka, który idzie przez las bez jednej îapki i z wydîubanym okiem. Pyta wspóîczujćco: - Co się staîo, zajćczku? - Zaîoţyîem się z misiem o oko, ţe mi nie urwie îapki... ***** Kîótnia pedaîów: - Jesteő niemoţliwy, porzucam cię! - No to pocaîuj mnie w dupę! - Oooo niee!!! Pieszczoty juţ się skończyîy! ***** Prezydent Waîęsa (przepraszam za wyraţenie) siedzi nad przeręblć i zapalczywie îowi ryby. Wtem gîos z góry woîa: - Tuu nieee maaa ryyyyb! Waîęsa naboţnie rozglćda się wokóî, lecz nie pomny szczerej rady dalej marűnie na lodzie. Po chwili gîos z góry znów narzeka: - Tuuu nieeee maaaaa ryyyyyyyb!!! Walęsa zdezorientowany, skîonny juţ widzieç w tym rękę boskć pyta: - A kto mówi? - Kierownik lodowiska... ***** To by byîo w tym numerze na tyle, jeőli macie jakieő dobre dowcipy to przysyîajcie je do nas (adresy we wstępie) zarówno na dyskach jak i na zwykîych kartkach. Moţecie byç pewni, ţy drukujćc je w naszej gazecie umieőcimy obok namiary "nadsyîacza", co przyniesie mu sîawę i chwaîę nieőmiertelnć jakć niewćtpliwie jest zamieszczenie tekstu w naszej niekonwencjonalnej gazecie. Przepraszam za rozpoczęcie artykuîu poőwięconego dowcipom, ale kiedy przystępowaîem do zagajenia wyţej wzmiankowanego artykuîu byîem albo wkurwiony i niewyspany albo pijany, zresztć sam juţ dobrze nie pamiętam, ale czy to waţne? Pod tymi wszystkimi bzdetami kîadzie swój podpis: Hopsasanek ˙